wtorek, sierpnia 22, 2017

Jo Nesbo - "Karaluchy"

 
  W końcu doczekałam się miejsca w którym mogę, wyrazić swoją opinię na temat książek. Bardzo lubię, wymieniać się poglądami ze znajomymi i rodziną odnośnie przeczytanych pozycji, dlatego zachęcam do komentowania i przedstawiania swoich wrażeń.
  Pierwszy strzał padł na Jo Nesbo – „Karaluchy”. Książkę skończyłam czytać w zeszłym tygodniu, więc jestem na ”świeżo”. Książka jest drugą z cyklu opowiadającego o „przygodach”  choć to może mało trafne określenie, raczej sprawach Harrego Hole. Jest to norweski detektyw, który prowadzi sprawę zagadkowej śmierci, jednego z Norweskich obywateli zamieszkałych w Tajlandii. Akcja książki, toczy się w Bangkoku. Harry przybywa do Tajlandii, ponieważ został wytypowany przez swoich szefów jako specjalista od tego typu przypadków.
  Czapki z głów dla Jo Nesbo,  ponieważ czytając tę książkę miałam wrażenie jakbym była w miejscach które są opisywane. Kiedy Harry zalewał się potem, ilekroć wychodził na ulice Bangkoku, mnie robiło się duszno i gorąco. Wydaje mi się, że autor dobrze odzwierciedlił warunki Tajlandii, a przynajmniej moje wyobrażenia o niej. Muszę przyznać, że czytając pierwszą część („Człowiek nietoperz”) już wiedziałam, że Harry Hole trafi do moich ulubionych, męskich, postaci książkowych. Jego skompilowana psychika (według mnie, kobiety – panowie mogą mieć inne zdanie)  zestawione z pewnymi prostymi zasadami którymi kieruje się w swoim życiu, nigdy ich nie łamiąc. Harry kojarzył mi się momentami z Geraltem z Wiedźmina. Dotknięty przez los, samotnik, dzień w dzień ścierający się z życiem. Nie narzekający, przyjmujący wydarzenia z życia jako fakt, nie fatum.
 Książka dla mnie jest rewelacyjna. Zwroty akcji, bardzo skrupulatnie zaplanowane, kiedy i na której stronie czytelnik będzie dowiadywał się nowych faktów. Cały czas miałam wrażenie jak bym była gdzieś obok bohaterów. Wszystko odkrywałam z nimi. Bywały momenty kiedy nie mogłam przestać czytać. Największym smutkiem było gdy dochodziłam do drzwi pracy i musiałam chować książkę. Skandynawska literatura wydaje mi się mroczna, ale bardzo rzeczywista.  I to momentami przeraża. Nie ma tam kitu w stylu CSI. Wszystko to fakty,  szczegóły, fenomenalny sposób prowadzenia śledztwa. 

  Podsumowując jest to kawał świetnego kryminału, który w tle opowiada historie samego detektywa. W książce jest dość dużo nawiązań do poprzedniego tomu, stąd radziłabym sięgać jednak w kolejności wydania.  Po pierwsze można sobie niepotrzebnie zepsuć przyjemność z czytania równie rewelacyjnej pierwszej części, bądź można niektórych wątków i zachowań bohaterów po prostu nie zrozumieć.
  Gorąco polecam i zapraszam do dyskusji :)

3 komentarze:

  1. Katarzyna, zachęciłaś mnie do powtórnego przeczytania tej książki. "Karaluchy" czytałem już dosyć dawno. Od tego czasu przeczytałem "taśmowo" wszystkie kolejne z Harrym w roli głównej. Zupełnie zapomniałem o klimacie powieści, o którym piszesz. Po za tym interesujące będzie wrócić do Harrego, którego dopiero się poznaje. Po przeczytaniu wszystkich części pozostaje w głowie obraz bohatera już w pełni ukształtowanego. Poszukam jeszcze raz klimatu Tajlandii oraz zobaczę czy Harry z "Karaluchów" to ten sam Harry co z "Policji" ("Pragnienie" jeszcze przede mną).
    Zawsze mi się wydawało, że kobiety uważają, że psychika faceta złożonością bardziej przypomina szpadel niż koparkę (może to nie dotyczy bohaterów literackich?).
    Ogólna uwaga dla czytelników rozpoczynających przygodę z Harrym: Zdecydowanie warto czytać te książki w takiej kolejności jak były wydawane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Od dłuższego czasu zabieram się za Nesbo, a Twoja opinia jeszcze bardziej mnie zachęca. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ekstra to porównanie do Wiedźmina. Ciekawe jak ocenisz Pierwszy śnieg (książkę i film). Na pewno po tej recenzji wrócę do Nesbo.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Fabryka Kate , Blogger