Dzisiaj pierwszy raz mam przyjemność zaprezentować Wam nowość zarówno dla mnie jak i na rynku kosmetycznym. Przeglądając facebooka, pewnego dnia zobaczyłam post z nowością od marki Nabla. Kolekcja Side by Side. Ogromnie zainteresowała mnie paleta cieni. Nawet założyłam konto na Instagramie, żeby obserwować czy pojawiają się nowe swatche oraz (być może) przykładowe makijaże. Już wtedy podjęłam decyzję, że muszę ją mieć. Standardowo jak dla mnie musiałam najpierw przejrzeć setki stron obejrzeć drugie tyle filmów na Youtube odnośnie maki Nabla, jak również polecanych innych palet w chłodnej tonacji. Po drodze zdążyłam wybrać trzy inne i zrezygnowałam z zakupu Nabli. 4 listopada była oficjalna premiera, czekałam kilka godzin i powoli zaczęły pojawiać się pierwsze recenzje na Youtube oraz Insta. Moja miłość rozkwitła ponownie. Pod wpływem chwili po prostu ją kupiłam z drogerii internetowej Pigment. Czekałam cały weekend aby móc w końcu ją wypróbować.
Paletka składa się z 16 cieni w tym:7 cieni błyszczących,
9 cieni matowych.
Przy robieniu swatchy na mokry korektor zauważyłam, że na palec przenoszą się mocno, jednak później na rękę przyklejają się intensywnie w jednym miejscu i ciężko je rozetrzeć. Tworząc makijaż również musiałam zmyć jedno oko, ponieważ nałożyłam cienie na nieprzypudrowaną powiekę i niestety nie mogłam stworzyć ładnego przejścia kolorów.
Paleta wizualnie bardzo mi się podoba jest prosta, ale bardzo elegancka. Posiada duże lusterko. Sądzę, że będzie wygodna w transporcie.
Jak wspominałam powyżej, robiłam nią już makijaże, więc mogę napisać coś więcej o pracy z nią.
Podczas robienia swatchy paletka pobrudziła się i nie sposób jej wyczyścić |
Paletka ma swoje wady i zalety. Zacznę od jej nie najlepszych stron (w mojej opinii).
cień Clan – ciemny, chłodny brąz, niestety nie przemawia do mnie. Na mojej powiece wygląda brudno, jest suchy, ciężko się z nim pracuje. Nawet podczas robienia swatchy (na zdjęciach jest to widoczne) robił plamy, gdzie inne ciemne cienie (oprócz czarnego) nakładają się bardzo dobrze,
cień Body and Soul – typowy cień do nakładania na inny, sam w sobie na powiece daje niewiele efektu (być może z Nyx Glitter Primer byłoby lepiej),
czarny cień Untitled – trochę rozczarowujący. Spodziewałam się po palecie chłodno/neutralnej, że ten cień będzie dopracowany, niestety pigment wytrąca się przy blendowaniu i ciężko go dołożyć bez plam.
Pomimo minusów tej palety, widzę, jej bardzo dobre strony. Zacznę również od cieni których użyłam:
cień Bonjour – piękny, brzoskwiniowy odcień. Nie posiadam jeszcze takiego wśród moich palet. Bardzo dobrze się nakłada, pięknie się blenduje, można nim zrobić delikatny makijaż, albo użyć tylko jako pierwszy (w moim przypadku) do podniesienia powieki. Miękki i dobrze napigmentowany,
cień Rarity – idealny do zmatowienia powieki po nałożeniu korektora. Jednak, Uwaga dla jasnych karnacji może być zbyt ciemny,
cień Love Ritual – po prostu piękny. Nakładanie się świetnie, równomiernie i intensywnie. To jest takie srebro z rożnymi drobinkami. Ciężko nawet opisać, zdjęcie nawet nieźle oddaje jego kolor. Jest miękki, można też nakładać pędzlem, jednak ja preferuję palcem,
cień Cubism – to dla niego kupiłam tę paletkę. Nie zawiódł mnie, bardzo silna pigmentacja, dobrze się rozciera. Nie jest taki suchy jak jego „sąsiad” Untitled. Jest trochę ciemniejszy na oku niż w opakowaniu,
ogromny plus za brak osypu pod okiem. Standardowo z nową paletą najpierw zrobiłam oko a później twarz, ale w tym przypadku mogę spokojnie działać już na umalowanej twarzy. Jest to dla mnie zaskoczenie, ponieważ przy tak suchych cieniach jak Untitled oraz Clan sądziłam, że będzie inaczej.
warto podkreślić, że paletką można stworzyć zarówno chłodne jak i ciepłe makijaże.
Podsumowując:
Czy kupiłabym ją po raz kolejny znając jej wady i zalety?
Tak, bez dwóch zdań. Powyższe plusy są dla mnie na tyle silne, że nie żałuję zakupu i przyjmuję jej gorsze strony. Sądzę, że wiele z wad które wymieniłam, będę w stanie przeobrazić w pozytywy. Z Nablą Side by Side trzeba nauczyć się pracy. Tak jak paletka Anastasia Soft Glam, moim zdaniem jest dla wszystkich, tak tutaj laik, powinien uważać, ponieważ szybko może się zrazić początkową trudnością w pracy z ciemnymi cieniami. (recenzja Anastasia Beverly Hills )
Warto również zaznaczyć, że nie zdążyłam wypróbować wszystkich odcieni, ale na pewno będę na dniach testowała dalej.
Mamy tutaj silny pigment i cudowne połączenie kolorów w palecie. W podróż możesz zabrać tylko ją bez dodatkowych innych palet, ponieważ niczego nie brakuje.
Cena 179 zł, jest dość wysoka, jak porównuję do Bperfrct Carnival XL, jednak sądzę, że warta takich pieniędzy.
Macie już tę paletkę? Podzielcie się jak się Wam z nią pracuje. Chętnie przeczytam rady odnośnie, problematycznych cieni.
Pozdrawiam!
Instagram @nuanda91
Drogeria Pigment, paleta Nabla:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz