niedziela, lutego 14, 2021

Kolejna dawka podkładowej kolekcji

 Z uwagi na fakt, że lubię korzystać drogerii internetowych, przed każdym zakupem podkładu czy korektora, godzinami przeglądam „Internet” w poszukiwaniu swatchy. W 2019 napisałam dla Was post z podsumowaniem mojej „podkładowej” kolekcji. Dzisiaj przybywam z jej aktualizacją.

Poniżej przedstawię Wam swatche podkładów, których nie było w poprzednim zestawieniu, a także napiszę kilka słów co o nich myślę.

Podkład swatche
 

  1.  Estee Lauder Double Wear Stay-in-Place – to podkład do zadań specjalnych, który posiadam w dwóch odcieniach. Mój faworyt na wielkie wyjścia, sto procent zaufania i zadowolenia. Napisałam o nim pełną recenzję, do której przeczytania zachęcam (Estee Lauder - recenzja). 
  2. Eveline Wonder Match – najmłodszy w mojej kolekcji. Zakupiony pod wpływem pozytywnych relacji płynących z każdej strony. Rzadko ulegam, jednak tym razem postanowiłam spróbować. Jego krycie nie jest pełne, raczej średnie. Wygląda na twarzy dość naturalnie. Szybko zastyga podczas nakładania, więc trzeba działać sprawnie. Na pewno jest to najdelikatniejszy podkład jaki obecnie posiadam. Jeszcze nie chcę wydawać werdyktu, ponieważ stosuje go od niedawna. Aktualnie również moja cera jest mocno wysuszona przez leki, więc każdy produkt ma na niej problemy. Podkład na pewno podkreślił mocno moją suchość twarzy. Na co dzień, do pracy wydaje się dobry. Na wieczorne wyjście wolę większe krycie i mocniejszy makeup. Postaram się za jakiś czas zrobić swego rodzaju „denko” i wtedy w kilku słowach powiem Wam co sądzę o tym podkładzie.  
  3. Felicea Natural – jedyny z naturalnym składem jaki posiadam. Niestety mam tendencje do zapychania, więc długo się nad nim zastanawiałam, ponieważ ma trochę komedogennych substancji. Na szczęście moja cera go polubiła. Jest to najmocniej kryjący podkład jaki mam. Za każdym razem kiedy go używam jestem pod ogromnym wrażeniem jego krycia. Przykrywa dosłownie wszystko. Pięknie nakłada się gąbką oraz pędzlem. Muszę go mocno pudrować, ponieważ nie zastyga oraz ma „mokre” wykończenie. Lubię go, jednak bez bibułek matujących się nie obejdzie. W ciągu dnia muszę go przypudrować. Kiepsko znosi maseczkę i ściera się z nosa. Miałam go na sobie w Święta, więc mogłam go wypróbować bez zakrywania twarzy. Wytrzymał lepiej, jednak nadal wymagał pudrowania. Lubię go, ponieważ pomimo mocnego krycia, twarz wygląda bardzo zdrowo. Stosowałam Epiduo przez 3 miesiące, więc miałam dość zniszczoną i wysuszoną skórę, a ten podkład pomógł mi ten czas przetrwać. Nie podkreślał suchych skórek, wręcz miałam wrażenie, że wspomaga nawilżenie. Warto go wypróbować, jeżeli chcecie przejść na naturalną pielęgnację. Jedyny poważny minus to kolorystyka, ponieważ są tylko 3 odcienie. Niestety ja ze swoim nie trafiłam i standardowo ratuję się mixerem. 
  4. Maybelline Superstay – to jest najdziwniejszy produkt spośród wszystkich dzisiaj opisanych. Pierwsze użycia – powalił mnie na kolana. Nie czułam go na twarzy, krył pięknie, świetnie się nakładał... nagle pyk, czar prysł. Zaczął się ważyć, ścierać z nosa. Stał się wyczuwalny i moja twarz była bardzo obciążona. Odstawiłam go na kilka miesięcy, zmieniłam pielęgnację, kupiłam lepsze pudry. Postanowiłam dać mu znowu szanse i znowu wyglądał fenomenalnie. (co prawda kolor nie jest dopasowany zbyt dobrze). Niestety poprzednie „akcje” sprawiły, że straciłam do niego zaufanie. Szykując się do pracy mam ograniczony czas i nie mogę pozwolić sobie na zmywanie wszystkich warstw pielęgnacji i makijażu, bo jednak podkład wygląda źle. Przestałam używać i raczej do niego nie wrócę.  
  5. Clinique Even Better Glow – produkt z SPF, co jest bardzo ważne szczególnie, przy retinolu czy kwasach. Co prawda filtr jest niski, raczej stosuję 50, jednak jak zapomnę go nałożyć zawsze podkład daje jakąś ochronę. Na wiosnę kiedy pojawiają się pierwsze promienie słoneczne i moja twarz trochę się opali, sięgam po niego. Jest nawilżający, w dobrym odcieniu. Lekki, nie o mocnym kryciu. Ten sam problem co przy podkładzie z Felicei, muszę go w ciągu dnia przypudrować. Całkiem nieźle radzi sobie z maseczką, trochę się ściera jednak równomiernie, bez plamy na czubku nosa (mam nadzieję, że wiecie o czym mówię). Kupiłam go za 50% ceny, więc warto było wypróbować. Mimo wszystko uważam, że podobny efekt możemy osiągnąć innymi, tańszymi produktami jak np. Healthy Mix Bourjois BB Cream (który polecam).  
  6. Too Faced Peach Perfect – moje marzenie przez bardzo długi czas. Uwielbiam niestandardowe opakowania. Ten urzekł mnie od pierwszego wejrzenia. Kosztuje dość sporo, więc wyczekałam do promocji na stronie Sephory. Stwierdziłam, że nie będę ryzykowała złego doboru koloru, więc poszłam do drogerii, żeby Pani pomogła mi dobrać odcień. I tu popełniłam największy błąd. Pani wybrała kolor na podstawie mojego czoła, ponieważ reszta była zasłonięta i niestety nie trafiła. Mam raczej ciepłą karnację, więc uderzam w żółte tony. Ten wygląda jakbym nałożyła na siebie róż a nie podkład. Długo nie czekałam i kupiłam żółty pigment. Naprawił sytuację koloru. Co do samego podkładu. Trzyma się bardzo, bardzo dobrze. Nie mam żadnych zastrzeżeń. Fajnie zastyga i nie trzeba go mocno pudrować. W ciągu dnia nie wymaga zbyt wielu poprawek. Byłby ideał gdyby... i tu pojawiają się minusy:
  • zapach – męczący, słodki, zbyt intensywny. Na początku wydaje się fajny, jednak po pewnym czasie przeszkadza.
  • kolor – zdaje sobie sprawę, że to da się zmienić, można po prostu kupić inny, jednak jak wspomniłam powyżej, jest drogi. Nie chce ryzykować kolejnej „kolorystycznej wtopy”. Za każdym razem musiałam go miksować i czasami wychodził zbyt pomarańczowy. Przez to nie nadaje się na szybki makijaż.
  • zapychanie – niestety odnosiłam wrażenie, ze mam po nim więcej niedoskonałości. Podejrzewam, że może to być wina pigmentu, jednak nie jestem w stanie stwierdzić na ile ma on wpływ.

Finalnie, leży w mojej szufladzie nieużywany. Szkoda, ponieważ zapowiadał się bardzo dobrze. Możliwe, że skuszę się na kolejny w dobrym kolorze, jednak poczekam aż będę bardziej opalona, ponieważ takiego podkładu brakuje w mojej kolekcji. 

Swatch clinique eveline too faced


Na koniec zdradzę Wam, że mam już kolejny, z którym czekam do wiosny. Jak tylko przetestuję od razu do Was "przybiegnę". Wyczekujcie wiosny i nowych recenzji!

Poprzedni post: Odwieczny problem doboru koloru 

Instagram @nuanda91

1 komentarz:

  1. Harrah's Cherokee Casino - Mapyro
    Harrah's Cherokee Casino 정읍 출장샵 has 1132 hotel 김해 출장샵 rooms and suites, 광주 출장샵 making it the largest 강릉 출장마사지 casino-hotel in North 광양 출장샵 Carolina. Harrah's Cherokee Casino has a full-service

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Fabryka Kate , Blogger